Tak, Ty też. Nie chodzi tu o to, że KTOŚ się zmienił i w
Twoim mniemaniu na GORSZE. Tu wcale nie o to chodzi. Bo wiesz… na każdego coś
oddziałuje. A właściwie wszystko oddziałuje i kształtuje jego zachowania i
myśli. To nie tak, że ktoś sobie wymyślił, że teraz w tym momencie się zmieni
po to, abyś Ty to odczuwał. I czuł się gorszy.
To wszystko jest właściwie niezależne od nas.
Czy wiesz w jaki sposób wpłynie na Ciebie obejrzany odcinek
serialu? Spacer w lesie? Czytanie książki? … Czytanie tego tekstu? Ja też nie
wiem. Chociaż to nas łączy.
Wygląd
Tu też wszystko może się diametralnie zmienić. Osoba, którą
pamiętasz z podstawówki była strasznie szczupła i można było policzyć każdą
kosteczkę na jej ciele, a teraz jest jej dwa razy więcej? No i bardzo dobrze,
może źle czuła się w swoim ciele. A pamiętasz też tę, która kryła się po kątach
z batonikami? Teraz z powodzeniem nosi krótkie bluzki i szorty latem. Pamiętasz
ją pewnie jako zakompleksioną osobę. Któraś z nich zmieniła się na gorsze?
Oczywiście, że nie! Pamiętaj o tym, że to jest ich życie i ich ciało, i nie
powinieneś w nie ingerować.
Miałam jeszcze niedawno całkiem długie włosy, sięgały mi
kilka centymetrów za łopatki. Jedni twierdzili, że są piękne, nie powinnam ich
ścinać, za to mi zaczęły bardzo przeszkadzać. Z racji problemów z tarczycą
wypadały na potęgę, były wszędzie dosłownie. Czasami suche jak siano, za dwa
dni tłuste, jakbym je w smalcu wymoczyła. Wiecznie rozdwajające się końcówki
pomogły w decyzji o ich ścięciu. Oczywiście po ścięciu spotkałam się z
przychylnymi opiniami jak i z tymi „Dlaczego to zrobiłaś!? Będziesz
żałować!!!”. Minęły już 3 miesiące, a ja nie tęskniłam za nimi nawet jednego
dnia. Łatwiej mi je teraz umyć, nałożyć olej czy maskę na włosy.
Sama również zmieniłam się tak wewnątrz siebie. Według mnie
na lepsze, według innych… cóż, staram się nie wiedzieć.
Kilka lat temu byłam małą zakompleksioną kulką tłuszczu,
która uważała o sobie tylko najgorsze rzeczy i prawie każdy człowiek wydawał
się jej obrzydliwy. Strach przed otworzeniem się na inną osobę, bo co ona sobie
pomyśli o mnie, o moich zainteresowaniach, wyglądzie, sposobie myślenia. To był
trudny czas – początki technikum. Miałam tak wiele nieporozumień z
rówieśnikami, że jeszcze bardziej zamknęłam się w sobie. I wtedy nastąpiła
pierwsza poważna zmiana. Stwierdziłam, że winę w tym wszystkim ma moja nadwaga
(według BMI niewielka, w wyglądzie dość wielka). Zrzuciłam około 10kg, mój
organizm zaczął całkiem inaczej funkcjonować, miałam więcej energii, chęci do
uśmiechania się i tak jakoś wyszło, że w tym okresie mój przyjaciel z klasy stał
się moim chłopakiem. Reszta zmian nastąpiła dzięki niemu. Więcej uśmiechu,
mniej przejmowania się rzeczami nieistotnymi i świat stał się łatwiejszy.
To teraz
najważniejsze…
Nie bój się zmian! Ani swoich, ani innych osób. One zawsze
mają jakieś podłoże, jakiś powód. Nie dzieją się bez przyczyny. Bo w końcu
motyl na początku był tylko brzydką gąsienicą i też się zmienił. Czy na gorsze?
Odpowiedz sobie sam.
Czy Ty też zauważyłeś zmiany u siebie, swoich najbliższych
lub innych ludzi w swoim otoczeniu? W jaki sposób na nie reagujesz?
Follow my blog with Bloglovin